Jerzego
Pilcha niezmiennie będę uważać za jednego z najlepszych autorów. „Bezpowrotnie
utracona leworęczność” to kolejna książka, którą miałam okazję przeczytać. Nie
zrobiła ona na mnie takiego wrażenia jak poprzednie a już na pewno nie tak jak
„Dziennik”. Mimo wszystko oceniam ją dosyć pozytywnie.
Książka
ta, to zbiór prywatnych przemyśleń autora opatrzonych jego mistrzowskim piórem.
Co zawszę cenię u Pilcha? Jego retrospekcję, historię wzięte z życia z
domieszką nostalgii. Uważam go za dobrego autora, ponieważ zauważyłam, że
pochłaniam książki, które nie mają specjalnie zarysowanej fabuły. Stanowią
jedynie(moim zdaniem) zbiór myśli autora. Tak było w przypadku „Bezpowrotnie
utraconej leworęczności”. Nie ma również
co ukrywać, Pilch ma specyficzne poczucie humoru, co oczywiście działa na jego
korzyść.
„Powiem więc
tylko tyle: gra pozorów polega tu na tym, że iż pozornie ten co pisze, jest w
lepszej sytuacji od tego, co rządzi, bo ten, co pisze, opisać może wzlot i
upadek rządzącego, rządzący wzlotu i upadku pisarza w żaden sposób nie odnotuje
nawet, chyba żeby przemówił nad grobem, ale mowy rządzących nad grobami
piszących przemawiają tak jak ich rządy”.
Jerzy
Pilch wraca myślami do czasów swojego dzieciństwa. Niewątpliwie znajdziemy tu
elementy autobiograficzne. Niesamowicie spodobał mi się fragment jak młody
autor oświadczył swojemu ojcu o planach studiowania polonistyki. Szczegółów
jednak nie zdradzę.
„Tylko ludzie
prawdziwie upadli, tylko ci, co zaznali najgłębszej rozpaczy potrafią tak
zapamiętale dążyć do poprawy i doskonałości”.
Autor zwraca uwagę na sposób w jakim pisał swoją
powieść i czym ona dla niego jest.
„Zamierzałem
„Bezpowrotnie utraconą leworęczność” jako rodzaj dziennika, memuarów, prozy
silnie autobiograficznej.[…] W ostatnim wypadku rysuje się z resztą możliwość
frapującej gry z rzeczywistości”.
Wspomnienia
okazują się być bardzo silnym przeżyciem. Oczywiście to w tej książce podobało
mi się najbardziej. Możliwość wpasowania się w ten rys wspomnień i przeżycia
tego na swój sposób. „Bezpowrotnie utracona leworęczność” zrobiła na mnie
wrażenie natomiast nie takie jak poprzednie książki Pilcha, które miałam okazję
czytać.